czwartek, 31 stycznia 2013

Niemożlwie.

Napiszę Wam zaraz recenzję filmu ,,Niemożliwe'', moje odczucia, oraz wycieczkę. ;D
Film ,,Niemożliwe''
Tajlandia, 2004 rok. Maria (Naomi Watts) i Henry (Ewan McGregor) wraz z trójką synów postanawiają spędzić święta Bożego Narodzenia w samym sercu tropikalnego raju. Przepiękny hotel położony w malowniczym otoczeniu palm, złocistej plaży i błękitnego oceanu wydaje się być gwarancją wymarzonego odpoczynku. Raj jednak zamieni się w prawdziwe piekło. Pewnego dnia, nad ranem, od strony morza dochodzi przerażający huk. Maria, Henry i wszyscy mieszkańcy hotelu zamierają w bezruchu. W chwilę później cała plaża, budynki i znajdujący się na niej ludzie zostają zmieceni przez monstrualną falę tsunami. Woda zabiera wszystkich i wszystko. Wszystko… z wyjątkiem nadziei. 
Moja recenzja: 
Jedyne słowa, które cisną się na usta to, to, że ten film jest świetny. Podziwiam aktorów i twórców filmu. Płakałam przez, kto wie, połowę? trzy czwarte?  Nie ważne. płakałam bo ten film jest na prawdę świetny. Dla ludzi patrzących tak lajtowo, to tylko film o tsunami, przeżyli to przeżyli, ale dla mnie to ten film jest niezłym nauczycielem i przykładem na to, że nadzieja istnieje, że trzeba trwać w postanowieniach i dążyć do celu, do tego co się kocha. Do tej pory może być dobrze, ale w kilka sekund czy minut coś może się stać, pęknąć i zostajemy sami. Pośród tej całej dziczy, tych ludzi, tego wszystkiego. Zostajemy sami i nagle uświadamiamy sobie to co straciliśmy. może nie dostrzegaliśmy tego na co dzień, ale jak to stracimy to widzimy to jakie to jest dla nas ważne. Film pokazuję rodzinę, która w jednej chwili straciła wszystko, nie z własnej woli, nie z własnej decyzji, ale przez żywioł nie do pokonania. Oglądając go i patrząc na sceny tej rodziny, widziałam tą miłość to wszystko co ta rodzina miała. Mimo cierpienia i tego, że nie mieli w okół się zbyt wielu ludzi, a cały majątek spłynął z powierzchni ziemi, walczyli do końca, do końca walczyli o siebie o swoją miłość i dom, o rodzinę. Sceny kiedy dzieci płakały, kiedy nawet ten najsilniejszy psychicznie, który niczego się nie bał, nagle w jednej sekundzie poczuł strach i lęk o wszystko. Zobaczył, że twardzielem jest na pozór, a tak na prawdę się boimy. Dążenie do celu mimo wszystko i miłość to to co z filmu chyba każdy zrozumiał. Szczerze mówiąc oglądając film i sceny kiedy mama była w szpitalu, kiedy obiecywała synowi, że nigdzie się nie wybiera, a potem znikła, obudziły we mnie wspomnienia, to kiedy mi Mama mówiła, że zawsze i wszędzie ze mną będzie, że o wszystko będziemy walczyć razem, że nauczy mnie żyć, nie zdążyła, ale w pewnym sensie nauczyła. Trzeba było dorosnąć. potem już w każdej scenie widziałam coś ze swojego życia. Płakałam bo ten film to coś niezwykłego, coś co warto obejrzeć i zastanowić się nad sobą, jak uciekamy od problemów, od tego, że nie pójdziemy do szkoły, bo nie umiemy, ale to nasza decyzja, bo się nie nauczyliśmy, a nie jak tej rodziny, los. Łzy same cisną  mi się do oczu. nie napiszę już więcej o filmie, bo się rozpłaczę.
Tutaj macie fotosy z filmu:


a tutaj macie link do zwiastunu: <klik>
A teraz co nie co o wycieczce.
Jestem bardzo z niej zadowolona i pełna energii po wczorajszym. Zdjęcia tego co kupiłam będą jutro. Obiecuję ;*

1 komentarz:

  1. jeju, musze obejrzec!

    to przykre, kiedy ludzie, ktorzy wcale na to nie zasluguja, ktorzy wrecz chca jeszcze cos waznego zrobic, umieraja. odchodza.

    OdpowiedzUsuń